Starty

W niedzielę dbałem o zdrowie w Łodzi

adr lodz

źródło: www.lodzmaraton.pl/

Łódź to miasto, które chciałem odwiedzić pod kątem biegania już dawno temu. Miałem jednak z różnych przyczyn pod górkę. W tym roku jednak udało się.

Mój plan na tę imprezę zakładał zrobienie lekkiego treningu – długiego wybiegania w strefie tlenowej. Nie miałem zamiaru bić życiówek, czy specjalnie szarpać się. Zgłosiłem się jako zając , który doholuje grupkę biegaczy na czas: 3h 45min. Zającowanie ma swoje plusy: ciągła interakcja z biegaczami, fajna zabawa, a poza tym – poczucie że robi się coś przydatnego.

a

Co więcej zając nie płaci za pakiet startowy,   a w tym roku organizator postarał się również o ciekawe upominki: zestaw witamin oraz sporą torebkę izotonika w proszku.

Szkoda, że koszulki dla pacemakerów były tylko w dwóch rozmiarach. Ja wyglądałem, jakbym miał t-shirt po młodszym bracie.         W każdym razie organizatorzy obiecali ,        że poprawią się w przyszłym roku i że będzie jak trzeba. Trzymam za słowo.

Kilka słów o Pasta party czyli makaronowej „obiadokolacji”. Żeby nie być zbyt krytycznym, powiem tylko, że się odbyła… z lekkim poślizgiem. Ja akurat trafiłem na moment awarii pieca , więc poczekałem na swoje papu około pół godziny. Trzeba oddać, że był to incydent niezależny od organizatorów i nie można ich winić za to niedociągnięcie. Zdarza się.

Po wyżerce udałem się na spotkanie organizacyjne z „zającami”. To znaczy był to de facto odbiór koszulek i upominków od organizatora – wspomnianych wyżej suplementów.

expo

Z zajęczej zbiórki przespacerowałem się na Expo, które nie robiło , aż takiego wrażenia jak to na Półmaratonie Warszawskim, ale było co zwiedzać. Jako że Maraton Łódź ma w nazwie frazę: Dbam o zdrowie, to można było uczestniczyć w wielu inicjatywach prozdrowotnych m.in.: zmierzyć ciśnienie, posłuchać jak rozpoznawać m.in. wstrząs anafilaktyczny, czy zapoznać się z ofertą suplementów firmy ALE.

Ale ja tu o biegu miałem pisać , a nie o wystawcach.

pakiet

Bieg niedzielny przywitał mnie kolejką do depozytu. Nie planowałem tego czekania. Trochę plułem sobie w brodę stojąc kwadrans w kolejce, że nie wstałem wcześniej. W perspektywie miałem przecież jeszcze odbiór balonika (balonik na którym jest zapisany zakładany czas na który prowadzę grupę) oraz rozgrzewkę, a czasu nie było wiele. Udało mi się po 20 minutach udać na krótką rozgrzewkę. Tak naprawdę       to była przebieszka z moim zającem-partnerem  z którym wspólnie mieliśmy prowadzić grupę. Udało się dotrzeć   na start bez zbędnych przeszkód. Teraz tylko standardowe odwiedziny toitoia i można się ustawiać w odpowiedniej strefie.

Nie byłem zadowolony z rozgrzewki , bo nie starczyło czasu aby trochę się porozciągać.

Przywitanie z biegaczami, wytłumaczenie każdemu z osobna jaką taktykę na bieg obrałem, końcowe odliczanie, start i lecimy. Mój kolega zając – znany w Łodzi biegacz i ultramaratończyk zaczyna zagadywać biegaczy. W pewnym momencie ekipa tak wkręciła się w rozmowę i przebijanie żartów, włącznie ze mną,  że myślałem, że jestem na jakiejś studenckiej imprezie ,   a nie na maratońskim biegu. Zażarte rozmowy trwały do około 10 kilometra, potem jakby towarzystwo ucichło. Zaczął się bieg, a rodzinna atmosfera niedzielnego obiadu, powoli ustępowała skupieniu na tempie i porównywaniu międzyczasów.

Byłem zaskoczony , że Łódź ma tyle podbiegów. Na odcinku 30 kilometów , było ich kilka , jak nie kilkanaście. Nie ukrywam , że części biegaczy z naszej grupy, nieźle te podbiegi dały w kość.

Ja nałożyłem chyba zbyt mało wazeliny na pachwiny , bo już na 9 km zaczęły mnie ocierać spodenki. Pomyślałem – czy to klątwa Wasilewskiego? (śmiałem się, swego czasu do łez z jego „spodenkowego wywiadu” i już wiedziałem , że… nie powinienem był). Około połowy dystansu zboczyłem z trasy i udałem się do służb medycznych celem posmarowania moich obtartych pachwin. W tym samym czasie kolega zając przejął grupę pod swoje skrzydła. Zaraz wracam – krzyknąłem i popędziłem do karetki. Pytam medyków czy mają coś na obtarcia: alantan, krem, cokolwiek. Przykro nam – słyszę. Plastry chociaż? – nie mamy. Co? A co macie? – zacząłem się irytować. Wyciągnęli jakiś specyfik na spirytusie. Podziękuję – odparłem. W końcu jeden z nich wyciągnął jakieś „żelowe plasterki” , z których wydłubałem palcem żel i naniosłem na pachwiny. Nie czułem się może superkomfortowo, ale najważniejsze , że nie było już gorzej.

Nie powiem , że biegło mi się przyjemnie i lekko. Kibiców było jak na lekarstwo, widoki poza centrum nie były oszałamiające , a spodenki…cisnęły. Jeszcze do tego doszła świadomość        o mizernym śniadaniu (banan i żel), które zjadłem na dwie godziny przed biegiem. Nie czułem mocy, ale tempo było jak dla mnie optymalne. Bardziej czułem się zmęczony psychicznie samą perspektywą długiego biegu, niż fizyczną niedyspozycją. Na 30km wciąłem żelka i humor mi się poprawił. Poczułem się lepiej. Nie wiem czy to sprawa samego żelu, czy po prostu złapałem, dopiero po ponad dwóch godzinach biegu – a właściwie interwałów: góra,dół – właściwy rytm biegu. W każdym razie zająłem się motywowaniem zawodników, których ubywało z naszej grupy.

Na 35 km było już tylko kilku. Część z nich odpuściła, ale też kilku pognało do mety osiągając zdecydowanie lepszy czas niż pierwotnie zakładali (3h 45). Koło Atlas Areny kibicowali mi moi rodzice, którym przybiłem piątkę. Fajnie, bo umawialiśmy się, że po prostu odbiorą mnie         po biegu, zapewniając darmowy transport. Zawsze jest to miłe zaskoczenie , gdy spotykasz znajome twarze na trasie. Tak więc, apel do kibiców: róbcie takie niespodzianki – to jest niesamowita przyjemność dla biegacza.

Przez ostatnie kilometry miałem przyjemność eskortować dwie maratonki , które walczyły        z czasem do samej Atlas Areny i za to należą im się wielkie brawa. Na ostatnich kilometrach darłem się jak głupi w kierunku maruderów, starając się uświadomić im , że mają jeszcze rezerwy na finisz. Nie wiem czy taki doping przyniósł jakikolwiek efekt – czy był motywujący, ale czułem się dobrze z myślą , że zagrzewam ich do boju.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Finisz w Atlas arenie zrobił spore wrażenie, a konkretnie oprawa z nim związana: zaciemniona hala, głośna muzyka, światła reflektorów. Poczułem się jak gwiazda NBA przed meczem 🙂

Suma sumarum bieg zaliczam do udanych. Zaczął się może nie tak jak planowałem, ale im więcej kilometrów było za mną, tym paradoksalnie, czułem się lepiej. Po przekroczeniu mety nadeszła chwila oddechu – wymiana gratulacji i podziękowania od biegaczy. To jest ten moment, który według mnie liczy się bardziej, niż odbiór medalu czy wysokie miejsca w klasyfikacji generalnej. Szacunek i uznanie w oczach ludzi, którym pomogłem osiągnąć coś wielkiego, to jest to co buduje. To jest kolejna wartość tej roli. Warto być zającem.

Adrian Zarzecki
#TriZteam!
Adrian Zarzecki
Główny trener i założyciel TriZ.

Zostań

częścią

Teamu

Dołącz do TriZ, trenujemy intensywnie,

ale z głową.

Performance
O Treningu

Często zadawane pytania, czyli FAQ

Odpowiedzi dotyczą metod treningowych i pracy z Teamem TriZ Performance.
Zwykle przygotowania zaczynamy w październiku, aby przygotować się na pierwsze starty późną wiosną lub z początkiem lata.

Trening do pierwszego triathlonu w TriZ Performance zajmuje zwykle około 8 miesięcy.

Na początek wystarczy rower szosowy, trenażer rowerowy (do treningu pod dachem w chłodniejsze dni), zegarek z pomiarem tętna i GPS oraz sprzęt pływacki (płetwy -> krótkie elastyczne, fajka czołowa, wiosełka zwane łapkami oraz tzw. pull-buoy)
Zadzwoń -> 510 481 066 lub napisz. Prześlę Ci mailem krótką ankietę, dzięki której dowiem się, jakie jest Twoje doświadczenie w sporcie oraz jaki jest Twój stan wyjściowy do uprawiania triathlonu. Na tej podstawie będziemy mogli przystąpić do wspólnego wyznaczania celów krótko i długoterminowych.
Jeśli jesteś z lub spod Warszawy, oferujemy Ci grupowe treningi pływackie we wtorki i czwartki o 20:00 oraz w niedzielę o 8:30 na pływalni Inflancka oraz grupowy trening biegowy na bieżni Agrykola w środy o 18:40. Latem w Warszawie organizujemy otwarte treningi kolarskie oraz open water. Zapraszamy również na nasze obozy triathlonowe! Jednakże triathlon to taki sport, w którym większość objętości treningowej wykonujemy indywidualnie.
To zależy od Twojego doświadczenia treningowego oraz dystansu, pod który się przygotowujesz. Zwykle początkujący triathlonista przygotowujący się do sprintu (750m pływania + 20 km jazdy na rowerze + 5 km biegu) powinien wygospodarować około 5 h w tygodniu na trening. Im bardziej doświadczeni jesteśmy i im dłuższy dystans triathlonu nas interesuje, tym objętość treningowa jest większa.
W podstawowym pakiecie znajdziesz:

- opracowanie raz na dwa tygodnie indywidualnego planu treningowego,

- wsparcie zawodnika w wyznaczaniu celów dostosowanych do możliwości,

- wspólne stworzenie kalendarza startów, testów i opcjonalnie badań wydolnościowych,

- doradztwo dotyczące żywienia, doboru sprzętu i taktyki podczas zawodów,

- kontrolowanie – raz na dwa tygodnie – realizacji planu treningowego,

- konsultacja mailowa lub telefoniczna/Skype z trenerem raz na dwa tygodnie,

Inwestycja 550 złotych miesięcznie.

W przypadku rozszerzonej opieki wygląda to następująco:

- opracowanie co tydzień indywidualnego planu treningowego ,

- wsparcie zawodnika w wyznaczaniu celów dostosowanych do możliwości,

- wspólne stworzenie kalendarza startów, testów i opcjonalnie badań wydolnościowych,

- doradztwo dotyczące żywienia, doboru sprzętu i taktyki podczas zawodów,

- kontrolowanie – dwa-trzy razy w tygodniu – realizacji planu treningowego,

- możliwość codziennej konsultacji mailowej lub telefonicznej/Skypowej z trenerem w ustalonych godzinach,

- inwestycja 900 złotych miesięcznie.

Pracujemy na platformie TreningPeaks -> https://www.trainingpeaks.com. To tu lądują Twoje dane z treningu, które są przeze mnie potem analizowane.Ty również masz do tego dostęp. Będziesz mi pomagać w analizie sygnałów, które wysyła Twoje ciało poprzez codzienne oznaczenie samopoczucia oraz ocenę wysiłku wykonanego na poszczególnym treningu w skali 1-10. W dużym skrócie TP to narzędzie do monitorowania Twojego procesu treningowego (w tym poszczególnych jednostek treningowych), jak również analizy startów w zawodach.
Nie martw się. Otrzymasz ode mnie słowniczek treningowy, który wyjaśni Ci całą sportową terminologię.
Tak. Przykładamy wagę do profilaktyki. Podstawą jest wynik badania echa serca oraz morfologia krwi (podstawowa morfologia + żelazo + ferrytyna + witamina D , lipidogram).

Badamy się, by trenować bezpiecznie.

Kontakt

Skontaktuj się

Masz pytania, chcesz podzielić się swoją opinią lub poznać programy treningowe? Napisz do nas!








    Wyrażam zgodę na otrzymywanie od Adrian Zarzecki TriZ Performance informacji handlowych dotyczących produktów i usług, przekazywanych za pomocą telekomunikacyjnych urządzeń końcowych oraz tzw. automatycznych systemów wywołujących:




    Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją wycofać w dowolnym momencie, poprzez link dezaktywacyjny w wiadomości e-mail lub kontaktu z Administratorem.

    Administratorem danych osobowych jest Adrian Zarzecki działający pod firmą Adrian Zarzecki TriZ Performance, Adrian Zarzecki TriZ Performance, ul. Rudzka 5E/3, 01-689 Warszawa.

    W sprawach związanych z przetwarzaniem danych oraz realizacją praw przysługujących osobom, których te dane dotyczą można kontaktować się z administratorem danych kierując korespondencję na adres poczty elektronicznej adrian@trizperformance.com. Pełna informacja na temat przetwarzania danych osobowych znajduje się na stronie: Polityka prywatności

    Zapisz się do Newslettera.

    Dostaniesz jedynie najnowszą wiedzę treningową, zero ściemy.
    TriZ Community