Rolkę do masażu Blackroll Standard nabyłem głównie w celu walki z moim napiętym pasmem mięśni (patrz: syndrom pasma biodrowo-piszczelowego). Narzędzie tortur – jak nazwałem specjalistyczny wałek do automasażu – ma swoje zastosowanie nie tylko w rozbijaniu napiętego pasma, ponieważ także zapobiega bólom mięśniowym, regeneruje oraz zapewnia wzrost gibkości i mobilności układu mięśniowego. Tak przynajmniej twierdzi producent. Jak jest naprawdę?
Na początek kilka informacji o produkcie od firmy Blackroll:
Piankowe rolki – Blackroll, piłki – Ball i DuoBall są profesjonalnymi przyrządami do automasażu, rozluźniania między powięzionego, terapii ucisku punktów spustowych, a także każdego rodzaju ćwiczeń funkcjonalnych.
Zaprojektowane i produkowane w Niemczech produkty Blackroll zawierają w swoim portfolio proste, a przy tym skuteczne przyrządy wykonane z materiału przyjaznego środowisku i w pełni zdatnego do recyklingu. Blackroll oferuje różnorodność stopni twardości. Wszystkie produkty Blackroll są twardsze niż przeciętne rolki piankowe, co gwarantuje silny i głęboki masaż oraz rozluźnienie powięzi.
Rolkę Standard (wałek gładki) początkowo stosowałem do masażu pasma biodrowo-piszczelowego. Nie będę kłamał, że jest to miłe i relaksujące zajęcie. Szczerze powiedziawszy, jeśli ktoś ma mocno ponapinane pasmo, to ćwiczenia na rolce są katorgą (zwłaszcza na początku przyjaźni z rolką). Mimo że rolowanie boli, warto poświęcić te kilka minut dziennie (po treningu) na profilaktykę, niż potem jęczeć: znowu mam kontuzję. W przypadku niezaleczonego syndromu pasma kontuzja ta może dokuczać przez kilka miesięcy. Podsumowując ten wątek, napiszę krótko: jestem bardzo zadowolony z efektów rozluźniania pasma poprzez rolowanie produktem Blackroll.
Jak czytaliście wyżej, rolka rzekomo regeneruje i rozluźnia struktury mięśniowe. Dlatego po dość wymagającym treningu interwałowym postanowiłem sprawdzić te magiczne właściwości. Za pomocą walka Standard chciałem rozluźnić mięśnie nóg: głównie dwugłowy, czworogłowy uda i brzuchaty łydki. Muszę powiedzieć, że co prawda na drugi dzień nogi bolały mnie tak samo, jak po standardowym rozciąganiu, ale tuż po ćwiczeniu (rolowaniu) nogi nie były tak sztywne i ciężkie, czytaj – mięśnie nie są tak napięte. Co więcej – nie jest to czynność tak bolesna, jak w przypadku rolowania pasma, oraz tak wymagająca, jak w przypadku rozciągania (szczególnie metodą PNF). Czułem się trochę jak po wyjściu od masażysty, z tą różnicą, że mój portfel zupełnie nie ucierpiał na tym.
Co z gibkością? Czy faktycznie rolowanie zapewnia większą amplitudę ruchomości w stawach i elastyczność mięśni? Odpowiedź brzmi: w pewnym stopniu tak. Jest tylko małe ale. Z mojej perspektywy porządne, profesjonalne rozciąganie (PNF) da większą gibkość, niż gdybyśmy poprzestali na ćwiczeniach z produktami Blackroll. Moim zdaniem najlepiej jest połączyć te czynności (rolowanie plus rozciąganie).
Jednak domyślam się, że ograniczenia czasowe i ogólny brak chęci do rozciągania mogą wziąć górę. Dlatego szczególnie polecam Blackroll osobom, które rozciągać się nie lubią oraz tym, którzy męczą się z syndromem pasma biodrowo-piszczelowego. Według mnie rolki są świetnym narzędziem profilaktycznym (zabezpieczają przed kontuzjami) i głównie dlatego warto w nie zainwestować.
O produktach i filozofii Blackroll możecie więcej przeczytać tu: http://www.blackroll.com.pl/
Gdybyście chcieli nabyć produkty Blackroll z rabatem 10% to piszcie do mnie. Prześlę Wam hasło, które wpiszecie w tytuł zamówienia i na tej podstawie otrzymacie zniżkę. Czas promocji ograniczony – tylko do 8 sierpnia.
